Po ponurym choć genialnym "Gołębiu..."( vide post obok) postanowiłem się rozerwać. Poszedłem na western. Tytuł polski "Eskorta". Liczyłem na prostą fabułę, biało-czarne postacie, no i na to, że dobro w końcu zwycięży a ja póję spokojnie spać. No nie było tak do końca choć zapowiadło się całkiem całkiem. W dzikozachodnim miasteczku zwariowały trzy kobity.( Czy ja nie uwolnie się od pracy? ;-) ) Nikt nie chce zgłosić się do misjii dostarczenia...