Będąc niedawno na kursie specjalizacyjnym spotkałem kolegów i koleżanki z całej Polski. Ku mej konsternacji - okazało się, że byłem jedynym w kilkunastoosobowym gronie rówieśników, który nigdzie nie dorabia poza swoim miejscem specjalizacji. Razem z dyżurami pracuję średnio 50h/tydzień - to i tak o 10-15 więcej niż tradycyjne, "urzędowe" ramy pracy. Może jestem idealistą, ale uważam, że w życiu chodzi o równowagę pomiędzy pracą, życiem...