Unikam filmów w multipleksach, ale tak się złoźyło, źe poszłam z wnuczkiem na Gdzie jest Dory. Nagłośnienie, jak się obawiałam, było i tym razem ogromne, zupełnie niepotrzebnie, bo sala nieduźa a i widzów razem z nami piątka. To, na co nie mam jasnej odpowiedzi, to wystąpienie u mnie dość silnych zawrotów głowy, które podczas wychodzenia z sali kinowej aź do parkingu trwały, co nie było przyjemne. Oczywiście zawroty po wyjściu z kina...