Musiałam skrócić urlop w ukochanych Karkonoszach. Codziennie forsowne wycieczki do 6 godzin dziennie, przewyższenia do ok 700m. Praktycznie cały dzień w górach, na mrozie, mało płynów, duży, jak dla mnie, wysiłek.Maksymalna temperatura na dole do kilku stopni w plusie. Słońce, śnieg. Po kilku dniach takiego trybu, wieczorem, po obiadokolacji-obfitej(kuchnia przeraźliwie dobra, ciężko sobie czegoś- choćby okruszynki-odmówić),...