Kto ze staruszków nie pamięta Sztatlera, śpiewającego ówczesny przebój? Towarzyszył mi we wczesnym dzieciństwie poprzez radio Stolica. Magiczne zielone oko, pokrętła, zapach ozonu z lamp. Nie spodziewałem się, że na starość odkryję, że to węgierski foxtrot. Piękne słowa Jurandota, sentymentalna muzyczka, śpiew Sztatlera jakby od niechcenia. Powoli człapał konik skrajem szosy Starego Galambosza ciągnąc wóz Wtem piękne auto, trąbiąc...