Mam znajomego (37), chorego na dnę. Godziny poświęcone na jego edukację dotyczącą diety i regularnego brania leków wydają się grochem rzucanym o ścianę. Dziś zastałem go opychającego się fasolą, pomidorami i chlebem z makiem. Ręce opadają. Kolega wiedzę na temat dny czerpie z forów internetowych gdzie dowiedział się, że leki trują a ktoś wyleczył się z dny całkowicie pijąc sok z buraków. Nadzieję na podjęcie leczenia stanowi groźba utraty...