Od kilku dni mamy wyraźny wzrost liczby nowych zachorowań (liczony metodą niedziela do niedzieli, piątek do piątku). Przypadek to raczej nie jest. Efekt otwarcia centrów handlowych? Efekt kilku cieplejszych dni 2 tygodnie temu? Początek lutowo-marcowego szczytu zachorowań (podobnie jak w przeziębieniach)? Efekt dotarcia do Polski mutantów CoV z RPA i Anglii?