SCENKA PIERWSZA: Wchodzę do urzędu wojewódzkiego. Za drzwiami zagradza mi drogę duży brzuch z doczepionymi kończynami i głową, która krzyczy: - Nazwisko! - Ja do wydziału zdrowia - NAZWISKO!!! Tu mi się przypomniał kabaret Dudek: - Moje nasfisko nic pana nie powi! - A w jakiej sprawie?! - A to nie pana sprawa. Ja nie do pana. No więc prowadzi mnie do stojącego na środku dużego akwarium (być może z kuloodpornych szyb?), w którym...