17.00 w przychodni. Przyszedl jeden z tych głupio-madrych. Zaczał rozmawiać z pielegniarką. Ja siedze w rejestracji za winklem. Zaczyna opowiadac ile to mu znajomych umarlo po 3 dawce. A nawet znajomy ordynator co pracuje w Wwie na kowidziarni i zarabia 100k miesiecznie, poradził mu zeby sie nie szczepil. Pielegniarka cos tam mruczy, przytakuje. Po paru minutach zniechecony poszedl. Uff. Niestety wrocil i tym razem bardziej agresywnym tonem...