Mój tato trafil do covidołka. Mniejsza o okoliczności, bo nawet mówić mi się o tym nie chce. Po pierwsze i najważniejsze, złego słowa nie dam powiedzieć o lekarzach i pielęgniarkach z oddziału covidowego, z którymi miałem kontakt. Duża kultura, uśmiech i życzliwość. Big szacun. Jutro spróbuję go stamtąd wydostać. Niech chociaż dokona żywota między swoimi, a nie w izolatce.