Czy orientuje się ktoś jak wygląda w praktyce kontrola recept pro auctore na 100% wypisywanych przez gabinet.gov? Przypuśćmy, że ktoś wypisuje popularny lek przeciwcukrzycowy poza wskazaniem i troszkę w nadmiarze i nie prowadzi papierowej dokumentacji. Czy jest się czego bać? Jakie są ewentualne tego konsekwencje?