Znajoma, która nie może mieć dzieci (zespół POF, upraszczając przedwczesna menopauza) jest obecnie na stażu podyplomowym i zainteresowana jest ginekologią. Zastanawia się, czy jest to dobra decyzja, aby pójść w ginekologię i docelowo pomagać kobietom (parom), które zajść w ciążę nie mogą, czy jednak będzie to zbyt bolesne, aby odbierać porody i patrzeć na czyjeś dzieci, nie mogąc mieć ich samemu? Jakie jest wasze zdanie na ten temat?