Doszedłem do wniosku, że coś trzeba coś zrobić z problemem jeżdżących rowerami i hulajnogami. I nie będę miał litości dla debili . A zaczęło się najpierw od jakiejś mimozy jadącej na rowerze. Ścieżka rowerowa przecinała ulice więc zatrzymaliśmy się. Mimoza wjechała na ulicę na pełnej prędkości. Wzrok wlepiony przed siebie nie rozejrzała się na boki czy aby ktoś nie planuje jej rozjechać. Przecież miała pierwszeństwo. Kilkaset metrów dalej...