Pomyślałam, że może pora się dowiedzieć. Awanturujący się, roszczeniowy, zaburzony, ale całkiem inteligentnie obracający kota ogonem pacjent oskarżył mnie do szefowej, że go nie przyjęłam, bo ma odmienne od moich poglądy polityczne. (Gdy to usłyszałam, zareagowałam śmiechem, bo absurdy mnie śmieszą zawsze. Podobnie zareagował mój mąż, gdy mu opowiedziałam, i spytał wobec tego, jakie te moje poglądy są? Czu dowiedziałam się?) Okazuje się, że...