Z serii: czy ja nie nadążam za światem. Spotkałam się z takim tekstem lekarki na czacie do matki rocznego dziecka z "jelitówką", wymiotującego, z luźnymi stolcami. Dieta passe, karmimy normalnie. Ja bym kazała poić wodą i mlekiem z piersi (jakby jednego nie chciało, drugiego nie było dostępnego, ew. mm, herbatka, cokolwiek do picia). Dopóki są wymioty, nie karmić. Potem dieta "zaparciowa"... Coś się rzeczywiście pozmieniało?