W związku z przejściami z wzmożonym wypadaniem włosów (w okresie od sierpnia do października/listopada wypadło mi gdzieś 1/4 włosów, licząc na oko) zastanawiam się nad zmianą podejścia do tych szczególnych wytworów naskórka. Ma szczęście przestały wypadać. Dosłownie, urywa mi się przy próbie rozczesania maksymalnie 2-4 włosy dziennie. W tamtym czasie apokalipsy było to średnio t 4-6 szczotek pełnych włosów do kubła przed ukończeniem...