Tak się czasem zastanawiam - bo diagnozowanie depresji stało się teraz poniekąd modne, chociaż może i dobrze, że to rozpoznanie wyszło z "kuluarów" na światło dzienne - czy przyczyną jest brak odpowiednich przekaźników w mózgu, bo jest to rodzaj wrodzonej dysfunkcji czy jednak bardziej nabytej w wyniku złych wydarzeń/stanów w życiu, przysłowiowego braku szczęścia (nie poczucia szczęścia, tylko faktycznego hm nieudanego życia). Wiem, że to może...