A teraz popatrzmy na wszystko spokojniej. Przemek Babiarz mógł sobie darować te słowa, choćby ze względu na resztę redakcji, bo można było przypuszczać, że jego wypowiedź wywoła mniejszą lub większą burzę, która rykoszetem może trafić w jego kolegów. Także tych, którzy pracują w Paryżu na imprezie czterolecia. Już raz tak było, w trochę innej sytuacji politycznej, ale też był hałas. Nikomu do niczego niepotrzebny. Tym bardziej że umówmy się,...