Otóż moja Babcia. Umysłowo trzeźwa. Bez demencji. Uparta. Mieszka sama na wsi. Wieś piękna, idylliczna. Chodzi, ale nie widzi. Nie widzi, bo straciła jedno oko (a sama pielęgniarka pracująca w minionych czasach na okulistyce). Oko straciła z powodu jaskry. Lekarz powiedział, że "operacja za pół roku", ona nie powiedziała, że nagle przestała widzieć. Potem zoperował, jak już była musztarda po obiedzie. Ot, historia raczej standardowa. Babcia...
