Pracuję na Oddziale, gdzie atmosfera daleka jest od idyllicznej... Nie wiem czy popsuła się niedawno, czy była taka od zawsze, bo weszłam do tego środowiska w takiej euforii ze zdobycia rezydentury, że bez mała prawie pół roku dziękowałam wszystkiemu i wszystkim za to, że spotkało mnie takie niewyobrażalne szczęście. Po okresie ogłupienia ignorowałam dochodzące mnie sygnały (że rezydent nie może mieć własnych pacjentów, bo przecież za nic...