bo wypisałam jej w prywatnym gabinecie receptę nierefundowaną na „starym” blankiecie, z którego odcięłam górną część – „świadczeniodawca” i kod kreskowy. Farmaceutka odmówiła realizacji, bo, jak objaśniła pacjentkę, „recepta to jest dokument i nie można sobie jej tak obcinać”, a w dodatku ja „biorę pieniądze a nawet prostej recepty nie umiem wypisac”. Zagotowałam. To pierwsza niezrealizowana recepta, a piszę takie już czwarty dzień. Jutro...