Szefowa NZOZ-u pokazała mi figę,gdy zacząłem się domagać zwrotu kosztów dojazdu na wizyty domowe. Powiedziała ,że "rejon" nie jest duży i mogę wszędzie dotrzeć na piechotę. To kolejna rzecz,zaraz po stwierdzaniu zgonu,do której muszę dokładać z własnej kieszeni.