to już trzeci w tym roku ojciec ( jakoś tak jest, że jeśli w rodzinie jest decyzja o nieszczepieniu to dominujący w niej jest ojciec ), którego przekonuję o korzyściach szczepienia noworodka oraz ryzyku nieszczepienia. Dwóch poprzednich było zdecydowanie bardziej bystrych i wykształconych, ciężko z nimi szło, jednego przekonałem. Ten jest toporny w rozmowie jak hipopotam, w każdym zdaniu używa argumentu, że gdzieś, coś słyszał, ale podstawowym...