Wtorek ok. 15-tej (we wtorki mam wizyty domowe od 11-13, od 13-18 przyjmuję w gabinecie) - odbieram telefon od pani, która znalazła swojego samotnie mieszkającego ojca (alkoholika) bez oznak życia. Dzwoniła na pogotowie, ale odesłali ją do "rodzinnego", bo pogotowie nie jeździ do zgonów. Mówię pani, że mam jeszcze ok. 25 pacjentów i nie mogę wyjechać na godzinę z ośrodka. Pani stwierdziła, że w takim razie zadzwoni na policję. Za półtorej...