Roku Pańskiego 2006 dałem sobie zrobić sobie pieczątkę "bez tuszu", tzn. taką, co się nasyca raz na kilka miesięcy specjalnym tuszem, nanoszonym na pole napisowe (wsiąka w gąbkę). Flaszeczka z tuszem się skończyła, a tusz do podobnych pieczątek, jaki można kupić, jest gęstszy, zresztą ostatnio i tak nasycanie starczało na coraz krócej. Mój pieczątkarz rozkłada ręce: to były szwedzkie pieczątki, nie dostajemy do nich tuszu. A po tylu latach...