Znajomy mojego męża (młody, zdrowy) kilka lat temu leciał samolotem. W trakcie lotu piorun uderzył w samolot. Nagle zgasły światła, silniki przestały pracować, samolot gwałtownie zaczął opadać. Po kilku (nastu?) sekundach prąd ponownie wrócił, maszyna zaczęła pracować „normalnie”, pilot wylądował bez problemu. Parę osób się potłukło, ktoś połamał, żadnych poważnych skutków, poza lękiem…Znajomy od tamtej pory nie leciał, i nawet o tym nie...