W sierpniu miałem w gabinecie pewną panią. Przyszła do mnie z nogą w gipsie, wypisem z izby przyjęć, z prośbą o... ZUS ZLA. Jak się okazało, pracowała w magazynie i przy ściąganiu czegośtam z półki, spadła i złamała sobie nogę. Trafiła na izbę pewnego znanego mi szpitala wojewódzkiego, gdzie lekarze, ot tak sobie, nie wypisują zwolnień. Bo nie. Odsyłają do nas, czyli rodzinnych. Zazwyczaj lituję się i zwolnienia wystawiam, opisuje i załączam...