W sąsiednim POZ lekarze od kilku lat zmagali się z bardzo uciążliwą i kapryśną pacjentką z licznymi schorzeniami i trudnościami z poruszaniem się. Można powiedzieć, że cackali się z nią jak z jajkiem. Wizyty domowe czesto trwały godzinę do dwóch, miała zlecane badania krwi i inne co kilka miesięcy. Była leczona przez trójkę wybitnych lekarzy z tego ośrodka, więc pomimo, że nie znam szczegółów to wiem, że była dobrze leczona, dużo lepiej...